Ten serniczek ma w naszym domu żywot wyjątkowo krótki, ponieważ nigdy nie przetrwał dłużej niż dwa dni. Ser nie wymaga dodatku jaj, budyniu ani innych zagęstników. Tylko sam miód i wanilia mu wystarczają, aby trzymać konstrukcję. Spód jest zrobiony ze zmielonych otrąb owsianych i mąki kokosowej. Jednak to nadzienie z powideł i bananów jest sercem tej kompozycji. Powidła mamy własne, domowe, bez cukru, bo śliwki w tym roku były wyjątkowo słodkie. Bananów najlepiej użyć
w miarę twardych, zielonych. Nie są zbyt słodkie, zachowają ładną strukturę i nie ciemnieją. Ciasto nie twardnieje i pozostaje kruche dopóki nie zniknie w brzuchu, a to akurat istotne, ponieważ ciasta z pełnego ziarna czy owsiane w wersji kruchej bardzo często po wystudzeniu stają się twarde. I wtedy już tylko nadzienie jest w stanie uratować sytuację. Ten serniczek to tajemniczy przepis każdej pani domu, bo ma kilka zalet: jest inny niż większość serników (jednak bardziej fit), zawsze się udaje, nie trzeba ubijać sera ani dodawać do niego tłuszczu i jaj, ciasto można przygotować wcześniej i schłodzić
w lodówce, a następnego dnia szybko upiec.
Składniki (u mnie na formy do tart o przekroju 19 i 23 cm - ilość ciasta wystarcza na 2 foremki, czasem piekę w formie o przekroju 23 cm, a resztę ciasta zamrażam na kolejne ciasto albo wylepiam małe foremki i robię tartaletki)
Ciasto
- 1 szklanka zmielonych otrąb owsianych lub płatków owsianych (140g)
- 0,5 szklanki mąki kokosowej (75g)
- 1/3 szklanki cukru trzcinowego (75-80g)
- 3/4 kostki miękkiego masła (150g)
- 2 jaja (rozmiar M)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Nadzienie
- 3 duże zielone banany (około 650 - 700g ze skórką)
- twaróg sernikowy, kvarg lub inny gładki biały ser - około 750g
- 4 łyżki miodu, melasy lub syropu buraczanego lub więcej, jeśli dla Was ser nie będzie jeszcze dość słodki
- kilka kropli ekstraktu waniliowego
- powidła śliwkowe lub inne, jak wiśniowe czy porzeczkowe - 1 średni słoiczek (ok. 280-300g)
- 1 łyżka utartej na pył gorzkiej czekolady lub 1 łyżeczka kakao do posypania serniczka
Przygotowanie
W misce wymieszać suche składniki ciasta, dodać masło i jaja i zagnieść ciasto tak, aby składniki się połączyły i stworzyły jednolitą masę. Uformować z ciasta kulkę. Formę wyłożyć papierem do pieczenia i wylepić ciastem niezbyt grubo (brzegi powinny mieć max centymetr, a najlepiej nieco mniej). Cisto ponakłuwać widelcem i wstawić na godzinę lub całą noc do lodówki. Schłodzone ciasto wyjąć z lodówki i wstawić do nagrzanego do 190 stopni C piekarnika (środkowa półka, grzanie góra -dół). Podpiekać 12 minut.
W tym czasie wyjąc z lodówki ser i wymieszać z miodem i wanilią, sprawdzić, czy słodkość Wam odpowiada. Banany obrać i przekroić wzdłuż, odkręcić słoik z powidłąmi.
Gdy minie 12 minut i ciasto się podpiecze, należy wyjąć je z piekarnika (ja wyjmuję z całą kratką) i na spód wyłożyć powidła. Następnie ułożyć pokrojone banany i przykryć masą serową tworząc łyżką dowolne fale. Banany powinny być całkowicie przykryte masą serową. Następnie ponownie wstawić do piekarnika i piec w temperaturze 190 stopni C jeszcze 20 -25 minut. Gdy brzegi ciasta się ładnie zrumienią, można wyłączyć piekarnik. Gorące ciasto posypać startą na pył gorzką czekoladą lub kakao (przez sitko). Ciasto powinno całkowicie wystygnąć, zanim zaczniemy je kroić. Nam się to rzadko udaje, ale efekt wygodnego krojenia i zwartej struktury jest pełny jednak wtedy, gdy ciasto wystygnie lub nawet postoi kilka godzin w lodówce.
Uwaga: ciasto nie musi być koniecznie schładzane, nie zaszkodzi mu, jeśli od razu po wylepieniu formy zaczniecie pieczenie, też mi się to zdarza i jest ok.
Odpada, nie lubię sernika.
OdpowiedzUsuńSer można zastąpić domową masą makową, mielonymi migdałami z pianą z białek, albo zrobić po prostu szarlotkę.
OdpowiedzUsuń